Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 września 2013

Jestem choć mnie nie widać.

   Witajcie Moi Drodzy.

Źle mi z tym że praktycznie od dłuższego czasu nie pokazuję się na blogu. Od początku miesiąca próbuję się jakoś pozbierać i dokończyć parę zaczętych prac ale idzie mi jak po grudzie. Pogodzenie wszystkich obowiązków jest takie odległe...
 Postanowiłam że skoro nie umiem pokazać Wam zakończonych prac  to przynajmniej będę pokazywać nad czym pracuję i może to mnie zmobilizuje do większego działania.:)

Zacznę od największego cudaka jakiego do tej pory przyszło mi "odświeżać".:)
                                               
     Konik na biegunach- znalazłam takie o to straszydło u moich rodziców na wsi. Zużyta niechciana zabawka która tylko zawadzała. Przygarnęłam ją, wybebeszyłam i działam. Oczywiście jest to po nie kąt praca wspólna moja, mojego taty i oczywiście mojego mężusia. Ci dwaj panowie służą mi swoim doświadczeniem w pracy z drewnem, użyczają mi takich sprzętów jak szlifierka kontowa, wyrzynarka, wkrętarka czyli swoich zabawek i bardzo czynnie pomagają  żeby straszydło przestało straszyć.:) Dziś pokażę Wam zdjęcia w jakim stanie go znalazłam i po wybebeszeniu.







Koń aktualnie posiada już nową głowę, uszy jest po kuracji szlifierką kontową i czeka na pierwszą warstwę farby. :)

Na razie to tyle. Myślę że już nie długo konik nabierze kolorów i będzie miał "uśmiech", jak to moja córcia mówi.:))

Pozdrawiam. szalonanitka
        

2 komentarze:

  1. Niecierpliwie czekam na końcowy efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać efektu końcowego! Będzie na pewno powalający!

    OdpowiedzUsuń